Choć
to stwierdzenie zabrzmiało groźnie, nie należy popadać w panikę i
porzucać tej przyjemności, a jedynie mieć na uwadze dopuszczalną normę.
Zdecydowana większość naukowców zaleca
spożywanie do 500 mg kofeiny, a więc do 4 filiżanek kawy. Wypita w
takich ilościach jest nie tylko nieszkodliwa, ale i może pozytywnie
wpływać na organizm człowieka. Powyżej 1000 mg, kofeina staje się
trująca. Określenie dokładnej granicy toksyczności jest raczej
niemożliwe, gdyż zależy w dużej mierze od właściwej danej osobie
odporności na ten związek chemiczny. Wprawdzie możemy natknąć się w
sieci na kalkulator kofeinowy, który pozwala policzyć śmiertelną dawkę
kawy na bazie masy ciała, ale jak zauważono pomiar nie jest zbyt
dokładny. Według jego obliczeń osoba ważąca 86 kilogramów, mogłaby wypić
89 dużych kaw. Brzmi to niewiarygodnie.
Za minimalną dawkę śmiertelną
uznaje się 3200 mg (przyjmowaną w jednej dawce). Realna dawka
śmiertelna to 10 g, czyli około 80 filiżanek naraz. Wypicie takiej
ilości kawy wydaje nam się niemożliwe, bo przecież przekroczenie 4
filiżanek określa się przedawkowaniem. Próba z pewnością skończyłaby się
zwróceniem płynu i uszkodzeniem żołądka. Jeśli nawet byłoby to możliwe,
to taki czyn uznalibyśmy za świadome balansowanie na krawędzi.
Zatem przedawkowanie nie grozi miłośnikowi czarnego napoju, który choć rozpoczyna i kończy każdy dzień z filiżanką kawy, to wie, że picie jej jak wody, w ilościach nieograniczonych, to profanacja szlachetnego napoju.
Coraz częściej mówi się także o tzw. kofeinizmie,
czyli nałogowym spożywaniu kofeiny. Kofeinista to ten, kto spożywa
dziennie ponad 750 mg kofeiny, a więc 3 filiżanki kawy parzonej i 6
filiżanek rozpuszczalnej. Taka ilość wydaje nam się dużo bardziej
możliwa, jednak czy potrzebna? Czemu właściwie ma służyć upijanie się
kawą, delektowanie się jej smakiem brzmi bardziej zachęcająco.
Prawdziwy miłośnik kawy wie, że by na długo zapamiętać jej wyborny smak i aromat, wystarczy jeden łyk.
Artykuł pochodzi z serwisu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz